Upsss!


Z przymrużeniem oka

Dzień Kobiet w agencji marketingowej


Świeżo przycięte kwiaty mienią się kolorami w bukietach. Drogerie prześcigają się w proponowaniu najbardziej kuszących ofert upajających perfum i jedwabistych kremów. W piekarniach rumienią się pachnące wypieki, kusząc podniebienia klientów. To właśnie Dzień Kobiet, a wraz z nim stres i wyzwanie dla tych, którzy szukają prezentów, by wywołać uśmiech na twarzach swoich mam, sióstr, przyjaciółek, dziewczyn czy współpracownic.

Jak to jest, że z każdym wysłanym mailem dostaję dwa kolejne? – zastanawiał się Tomek, walcząc z mailową hydrą. Palce stukały po klawiaturze, wybijając rytmicznie melodię znaną w każdej agencji marketingowej. Wreszcie jego wzrok przyciągnął jaskrawo różowy baner z napisem: „Podaruj jej odrobinę przyjemności na Dzień Kobiet”. Tomek pacnął się w czoło. No tak, to dzisiaj – pomyślał. Nachylił się nad biurkiem i syknął w stronę swojego biurowego kolegi:
– Psst, Michał. Mamy coś dla dziewczyn z działu na Dzień Kobiet?
Michał uniósł oczy zza grubych szkieł okularów i wzruszył ramionami.
– A ja wiem? To nie menedżer powinien się tym zająć?
– Zazwyczaj wszystko załatwiała Kaśka…
– Tego raczej nie załatwi. Napisz do niego. Kto wie, co siedzi pod tą rudą czupryną. Może w tym roku zaszaleje i pozwoli im wyjść pięć minut wcześniej z pracy.
Tomek przewrócił oczami. Zalogował się na Discordzie i napisał do menedżera to samo pytanie. Po chwili elektroniczny brzdęk oznajmił, że Tomek dostał odpowiedź:
– No, jak to, co mamy… Artykuł dla nich machnąłem! Pisałem, aż się dymiło. Sam zresztą rzuć okiem. – Na ekranie Tomka pojawił się nowy załącznik.
– Hmm, a coś bardziej… fizycznego? – odpisał.
– Zawsze Kaśka się tym zajmowała.
– Może chociaż jakieś ciasto?
– Możesz iść coś kupić w przerwie na lunch… Tylko weź rachunek, potem zrobimy zrzutkę.
Tomek zerknął na zegarek. Dochodziła 12, a więc niebawem korytarze zapełnią się wygłodniałymi pracownikami, poszukującymi kanapek, sałatek i plotek. Chwycił kurtkę i zerwał się z krzesła.
– Wybieram się na misję ratowania Dnia Kobiet! – krzyknął, wybiegając z biura.
– Niech moc będzie z tobą – dobiegł go z oddali znużony głos Michała.
Tomek dopadł do windy, zjechał na parter i pognał do najbliższego sklepu. Zgarniał z półek wszystkie niezbędne składniki, by wyczarować babeczki w mniej niż pół godziny. Dorzucił jeszcze do koszyka kubełek lodów – dla siebie, za dobre chęci i starania. Wreszcie zapłacił i wrócił do biura, gotowy na walkę z wypiekami. Wbiegł po trzy schodki na raz. Pędził jak goniona przez drapieżnika gazela, ścigając się z czasem. Dopadł do kuchni i rozpakował zakupy. A potem zaczęła się magia.
Jajka, masło i cukier połączył w puszystą masę. Mąka fruwała w powietrzu, wypełniając białą mgłą pomieszczenie. Ukręcił krem, dodając sekretny składnik, który przełamywał słodycz wypieków. Przelał masę do foremek i wstawił babeczki do pieca. Gdy były gotowe, ostudził je i zaczął dekorować.
– Co tutaj porabiasz?
Kaśka jak cień wślizgnęła się do kuchni. Pochyliła się nad blatem. Łyżka wypadła z dłoni Tomka, opryskując kremem jego koszulę. Odwrócił się z krzywym uśmiechem i podał Kaśce jedną z babeczek. Kobieta zmrużyła oczy.
– Bez glutenu?
– I laktozy.
Kęs wypieku zniknął w jej ustach. Dłonie Tomka drżały, więc zacisnął pięści na skraju blatu. W gardle miał gulę, a kiszki zawiązały się w supełki. Oczekiwanie przedłużało się, wypełniane mlaskaniem, więc wreszcie odchrząknął i spytał:
– I co? Dobre?
Kaśka pokiwała głową.
– A dobre. – Oblizała palce i uśmiechnęła się z zadowoleniem. – Ale z jakiej to okazji?
– Jak to z jakiej? Waszego święta! Babeczki dla babeczek na Dzień Kobiet!
– Ale Tomeczku… – Kaśka wsparła dłonie na wąskich biodrach. – To w przyszłym tygodniu. Zresztą sama już prezenty załatwiłam. Nie chciałabym psuć niespodzianki, ale… – Zniżyła głos i pochyliła się konfidencjonalnie. Tomek jedynie kiwał głową, z której wyparowały wszelkie myśli. – Może w następnym roku – zakończyła Kaśka, poklepała Tomka po ramieniu, porwała kolejną babeczkę i wyszła z kuchni.
Tomek oparł się o blat. Wreszcie roześmiał się i powtórzył:
– Może w następnym roku.
Wyciągnął telefon i zapisał sobie przypomnienie. Teraz już będzie gotowy. Wyszedł z kuchni, myśląc, co przygotuje dla dziewczyn na następny Dzień Kobiet.

Klaudia Szostok

Expert Marketingu / Twórca AntyMarketing