Felieton: Spokój za wszelką cenę – czyli co naprawdę mnie przeraża w wizji przyszłości Lema.

powrót z gwiazd felieton

Długo sądziłam, że literatura science fiction opowiada o statkach kosmicznych, dalekich galaktykach i robotach. Aż wzięłam do ręki Powrót z gwiazd Stanisława Lema. To była moja pierwsza książka tego autora i… nie była to opowieść o kosmosie. To była opowieść o nas. I o tym, co się z nami może stać, jeśli za bardzo zaczniemy chronić siebie przed złością czy smutkiem.

Jedno słowo z tej książki nie daje mi spokoju: betryzacja. Stąd też ten krótki wpis o charakterze felietonu.

Przyjemnego czytania 🙂

Wyobraź sobie, że wracasz z dalekiej podróży – nie z Mazur czy Bali, ale z gwiazd. Jesteś astronautą, który spędził dziesięciolecia poza Ziemią, a kiedy wracasz… wszystko jest inne. Nie chodzi o latające samochody czy roboty w sklepach. Chodzi o ludzi. My jesteśmy inni…

Taką sytuację przeżywa główny bohater „Powrotu z gwiazd” Stanisława Lema. Ląduje na Ziemi i odkrywa, że coś się z nami stało – że jesteśmy… spokojniejsi. Za spokojni. Bezpieczni. Ale też pozbawieni odwagi, ryzyka, pasji, pociągu… Jakby ktoś z nas wyciął to, co niewygodne, bolesne – ale i to, co ekscytujące, żywe.

Lem nazywa ten proces „betryzacją”, który polega na tłumieniu agresji, skłonności do ryzyka, impulsywności. Dzięki niemu świat stał się bezpieczny, ale też… bez smaku. Bez gniewu, ale i bez pasji.

To nie jest science fiction, to lustro. Bo czy dzisiaj, trochę nieświadomie, nie „betrowaliśmy” już samych siebie?

Scrollujemy, lajkujemy, wygładzamy nasze emocje do rozmiaru emoji. Boimy się konfliktu, tłumimy gniew, a słowo „ryzyko” wywołuje u nas co najwyżej wzruszenie ramion – obojętność?

W świecie Lema społeczeństwo wybrało bezpieczeństwo kosztem człowieczeństwa. I choć technologia była tylko narzędziem – to my, ludzie, podjęliśmy decyzję.

Zastanawiam się, co by powiedział Lem, patrząc na nasze dzisiejsze „bezpieczne” życie – pełne filtrów, asekuracji, poprawności. Czy nie jesteśmy już przypadkiem o krok od bycia betryzowanym społeczeństwem?

A może właśnie jesteśmy w trakcie tej przemiany?

Nie wiem, czy da się pogodzić wolność z bezpieczeństwem. Ale wiem jedno – nie chcę żyć w świecie, w którym nikt nie płacze, ale też nikt nie śmieje się do łez.