Topniejący świat Inuitów – recenzja „Migot. Na krańcu Grenlandii”

Recenzja Książki - Migot. Na krańcu Grenlandii

To, co od razu przykuło moją uwagę, to forma reportażu. Autorka opowiada nie tylko o swoich wrażeniach i odczuciach, ale także oddaje głos mieszkańcom Grenlandii, co czyni tę książkę niezwykle autentyczną. Chociaż w środku znalazłam zdjęcia, muszę przyznać, że ich jakość mnie nieco rozczarowała. Były lekko niewyraźne i trudno było dostrzec szczegóły (a jak wiemy, diabeł tkwi w szczegółach ;)). Z jednej strony mnie to irytowało, ale z drugiej poczułam, że muszę uruchomić wyobraźnię, poszukać więcej zdjęć w sieci i zobaczyć szerszą perspektywę. Tak jak poczułam, tak też zrobiłam…

Dawniej Eskimosi, a obecnie Inuici!

Bardzo się zdziwiłam (jednak nie byłam sama ;), ale od początku. Jednym z najciekawszych momentów dla mnie, podczas czytania książki, było poznanie i “dotknięcie” kultury Inuitów – dawniej nazywanych Eskimosów, czyli ludów zamieszkujących daleką północ. Wiśniewska, za pomocą dokładnych opisów, wprowadziła mnie w ich codzienne życie i pokazała, z jakimi wyzwaniami się mierzą, a jest ich wiele… Gwałtowne topnienie lodowców to dla nich ogromne zagrożenie, które wpływa nie tylko na ich sposób życia, ale także na globalny ekosystem.

Według danych z raportu NASA, Grenlandia traci około 280 miliardów ton lodu rocznie, co przyczynia się do wzrostu poziomu mórz o około 0,8 mm rocznie.

To nie tylko problem lokalny, ale kwestia o zasięgu globalnym, która ma wpływ na wszystkie kraje przybrzeżne. Topniejące lodowce zmieniają także środowisko Inuitów, utrudniając im tradycyjne polowania i podróże.

Ciekawostki z krańca Grenlandii

Jak to u mnie – nie mogę wspomnieć o wielu ciekawostkach, które odkryłam dzięki tej książce.
Na przykład, nie wiem czy wiesz, że w jednej z grenlandzkich wiosek mieszka zaledwie 30 osób, a wszystkie są ze sobą spokrewnione! Nie wiem co na to genetyka, ale mnie ten fakt ogromni zaskoczył… Co więcej? Dowiedziałam się też o istnieniu amerykańskiej bazy wojskowej ukrytej pod powierzchnią lodu, która nosiła nazwę Camp Century. Została zbudowana podczas zimnej wojny, baza miała służyć zarówno celom badawczym, jak i wojskowym, a jej istnienie przez lata owiane było tajemnicą. Dzisiaj pozostałości bazy, wraz z zanieczyszczeniami chemicznymi i radioaktywnymi, są poważnym problemem środowiskowym, szczególnie w obliczu ocieplenia klimatu i topnienia lodowca. Obecność USA na Grenlandii nie ogranicza się jednak tylko do historii. Stacjonujące tam wojska i strategiczne zainteresowanie regionem wskazują na to, jak ważna jest ta wyspa w globalnej geopolityce.

Ludy dalekiej północy – siła w codzienności

Książka Ilony Wiśniewskiej to dla mnie nie tylko opowieść o Grenlandii, ale też lekcja o ludzkiej wytrwałości i sile, jaką daje przynależność do społeczności. Mimo surowych warunków i wielu trudności, ludzie tam potrafią odnaleźć sens i radość w codziennym życiu. To poruszające świadectwo tego, jak kultura i więzi społeczne mogą przetrwać nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach.

Podsumowanie

To, co najbardziej zaintrygowało mnie w książce, to nie tylko sucha prezentacja faktów, ale sposób, w jaki Wiśniewska opowiada o wpływie amerykanów na codzienne życie mieszkańców Grenlandii. Z jednej strony przyniosło to postęp technologiczny, z drugiej zaś wywołało napięcia kulturowe i społeczne. Obecność wojskowa była i jest dla wielu Inuitów symbolem utraty kontroli nad własnym terytorium, co pogłębia poczucie marginalizacji i wykluczenia. Warto też wspomnieć o licznych przesiedleniach, które dotknęły Grenlandczyków, szczególnie podczas budowy baz wojskowych. Przesiedlenia te nie tylko odcisnęły piętno na ich życiu, ale także ograniczyły dostęp do tradycyjnych terenów łowieckich, co było podstawą ich przetrwania. Zmniejszenie tych obszarów było spowodowane zarówno działalnością militarną, jak i zmianami klimatycznymi, i znacząco wpłynęło na możliwości prowadzenia łowiectwa. A jest ono od wieków integralną częścią kultury i tożsamości Inuitów.

Czytając tę książkę, nie mogłam przestać zadawać sobie pytania: czy jesteśmy w stanie znaleźć równowagę między postępem a poszanowaniem tradycyjnych kultur? Pozostawiam to pytanie otwarte – bez mojej odpowiedz – może zainspiruje Cię ono do własnych przemyśleń 🙂